plaga pomarańczowych puszek...
dziś krótko...
cały dzień zleciał nam na wycinaniu dziurek i wkładaniu puszek...
na wirtarkę kupiliśmy takie wiertełko...
no i z takim czymś to żadna ściana mi nie straszna...tymbardziej ytong..
no i taki ślad zostaje
no i potem taka dziurka powstaje...
d
do tego puszki w pięknym kolorze...
Sebastianowi tez pozwoliłam wywiercić jedną..
ale Seba ma inną prace, mocuje takie listwy przy dachu żeby kable w nich jutro poukładać.
i dalej idą..
a tu jeszcze puszki...np. po 3 razem
a tu puszki w łazience będą przy szafce..
w sumie puszek nieco ponad 70 więc nie źle.. bez szaleństwa
a majster cały dzień murował.. a efekt taki..
no domek już prawie cały się wyrównał...
w końcu zaczyna koknretnie wyglądać..
jutro od rana bedę robić rowki, Sebastian skończy te osłonki i bierze się za kable a majster kończy mury i dach,
dziś zrobiłam jeden rowek ale za mały..
jutro kupię sobie jakiś sprzęt żeby mi lepiej szło i żeby rowki były większe bo muszę zmieścić w tych rowkach po 3 pięciożyłowe kable...
lubie różne szlifierki kątowe więc jutro jakąś fajną wybiorę...
oby były jutro w promocji...
pozdrawiam