w końcu coś nowego...
Dawno nic nie pisałam, ale ciągle działo się to samo...ciągle znienawidzona wełna i podwieszanie sufitów.
Na szczęście dziś mogę już powiedzieć, że ten etap jest już za nami
I w domu zaczęły pojawiać się nowe rzeczy i zabraliśmy sie też w końcu do nowej roboty
Jak podwieszaliśmy sufity pojawił się u nas Pan Elektryk i skomponował cos takiego:
do tego zrobiliśmy sobie taki opis, który przykleilismy po wewnętrznej stronie drzwiczek szafki elektrycznej
W tym samym czasie nasz majster tynkował murki osłonowe, żeby padający ostatnio często deszcz nie zaciekał już na sufity i kominy.
i otynkowane kominy
No a my dzielnie szykujemy się do szpachlowania. W tym celu domek został ładnie posprzątany
i ładnie poodcinana taśma dylatacyjna i resztki folii...
no i na sufitach w korytarzach pojawiła się już dziś pierwsza warstwa gładzi...
zakupiliśmy lampy na korytarze...jakoś tak dziwnie przypominają rozbite jajko..
no ponoć pobierają 4 Watty...hmmm ciekawe jak będą świecić... no i można je obracać żeby świeciły w różnych kierunkach
Dzis u nas jest śliczna pogoda, majster wyszedł na dwór by zrobić osłony na końcach dachu.
Osłony po to by nic nie padało, nie zaciekało no i zwierzątka i ptaki nie szukały u nas schronienia...
a Sebastian korzystając z chwili wolnego czasu i ładnej pogody przymocował anteny..
i efekty jego pracy...uchwyt na satelitę
antena tv
No w końcu coś fajnego się zaczyna...jutro przyjadą parapety wewnętrzne no i może do końca tygodnia sufity będą gotowe do malowania...
tymczasem pozdrawiam